- Będzie mi was brakować. - rzekła do wszystkich przy śniadaniu pożegnalnym.
- Nam ciebie też. - odparł Krzysio, posyłając jej lekko smutnawy uśmiech.
Cała ekipa, chcąc godnie pożegnać swoją nową przyjaciółkę, wygramoliła się przed hotel. Ida taszczyła torbę Heli, a brunetka swoją walizkę. Chłopcy byli zadziwieni nagłym przejawem feminizmu, ale woleli się nie wtrącać.
- Bardzo się cieszę, że mnie odwiedziłaś. - powiedziała Ida, przytulając Helenę.
- Będziemy wypłakiwać oczy przez rok. - dodał Dawid i z zadziwiająco aktorskimi umiejętnościami, otarł wyimaginowaną łzę.
- Nie zdążycie przepłakać całego roku, bo możecie być pewni, że prędzej czy później znowu przyjadę! - odparła ze śmiechem, zakładając loczek za ucho.
Gdy zauważyła leniwie nadjeżdżającą taksówkę, rzuciła się na szyję swojej przyjaciółce, jeszcze raz się z nią żegnając. Tak samo pożegnała się ze wszystkimi po kolei. Jedynie jej uścisk z Kamilem trochę odbiegał od pozostałych - Stoch poklepał ją niepewnie po plecach; tak, jak facet klepie faceta. Helena znowu lekko się zarumieniła, lecz z uśmiechem wlepiła wzrok w ziemię. Na koniec jeszcze wymieniła uścisk dłoni z trenerem Kruczkiem, który w ostatniej chwili wybiegł przed hotel.
Taksówkarz pomógł jej wpakować walizę do bagażnika, a gdy wsiadała do samochodu, Ida podała jej torbę i rzekła:
- Uważaj na siebie.
- Ty też. - odpowiedziała jej tą samą przestrogą i zamknęła za sobą drzwi.
Chwilę potem taksówka zniknęła za zakrętem, a chłopcy i jedna dziewczyna wrócili powoli do hotelu.
***
- No, ekipa, my też musimy się powoli zbierać! - zarządził trener. - Czeka na nas Oberstdorf i Turniej Czterech Skoczni, a to nie byle zawody, doskonale wiecie. Także skaczcie do pokoju, lądowanie ma być z telemarkiem, i pakujcie się! Wyjeżdżamy zaraz po obiedzie.
Wszyscy skoczkowie, prócz Kamila wiernie zasalutowali i zaczęli wspinać się po schodach na drugie piętro - winda ta samo zło, a dzięki schodom rzeźbią się łydki, jak to mawiał Kruczek.
- Trenerze, mogę na słówko? - spytał jedyny niewierny żołnierz.
Łukasz spojrzał na niego z ciekawością i skinął głową.
- Pewnie jesteś ciekawy, kiedy pozwolę ci skakać.
- Strzał w dziesiątkę, Łukasz. Widzisz, ze jestem już w wyśmienitym stanie, mógłbym iść na skocznie chociażby zaraz, ale domyślam się, że nie w tym tkwi problem, tylko w tym, jaką taktykę obieramy, czy mam...
- Nie wystartujesz w pierwszym konkursie. - kategorycznie przerwał jego słowotok.
Kamil zmarszczył brwi i wytrzeszczył oczy - takiej odpowiedzi zdecydowanie się nie spodobał. Kruczek, widząc reakcję swojego podopiecznego, przemówił ponownie spokojnym tonem:
- Po prostu boję się o ciebie. Boję się, że będziesz chciał udowodnić wszystkim...
- Skąd ten pomysł?! - obruszył się brunet.
- Daj mi dokończyć, spokojnie. Udowodnić wszystkim, że jesteś w idealnej formie, że nic takiego się nie stało. Sądzę, że podświadomie będziesz chciał każdemu zaimponować i po prostu przeszarżujesz. A wtedy może stać się coś gorszego, odpukać. Tego nie chcę ani ja, ani ty, jak mniemam.
Stoch odburknął coś niezrozumiałego i założył ręce na piersi, jak małe dziecko.
- Wiem, że teraz przechodzisz trudny okres - po wypadku, chociażby najmniejszym, bardzo często przychodzi lekkie załamanie. Ale nie daj się, a będziesz 2 razy silniejszy na raz następny. Rozumiesz mnie? - zapytał trener uśmiechając się do Stoch.
- Rozumiem, rozumiem. No cóż mam zrobić - słowo trenera jest dla mnie rozkazem! - odparł i bez większego entuzjazmu powlókł się do windy.
Gdy Ida z zamiarem zniesienia, a właściwie zwiezienia swoich walizek do recepcji, nacisnęła guzik przywołujący windę, ku jej uciesze, dojechała ona akurat na jej piętro. Kiedy już chciała wcisnąć bagaż do niewielkiej i srebrnej windy, zauważyła brązową czuprynę.
- O, Kamil. Wybacz, to nie był zamach na twoje życie.
Stoch zręcznie wyminął obładowaną Idę i posyłając jej wymuszony uśmiech, ruszył w stronę swojego pokoju.
- Coś się stało? - zapytała z nieukrywaną ciekawością w głosie.
Kamil odwrócił się w jej stronę.
- Mhm, nic takiego. Później o tym pogadamy, teraz czas ucieka. - uśmiechając się, już lepiej udawanym uśmiechem, puknął palcem w tarczę swojego zegarka ręcznego i pognał do pokoju 221.
- Okej, jak chcesz. - powiedziała w przestrzeń blondynka. Wzruszyła ramionami i zjechała windą na sam dół.
***
- Dobra, to teraz ja! - krzyknął Dawid i wyrwał z ręki Krzysia prowizoryczny mikrofon (który tak naprawdę był puszką po norweskim piwie). Podszedł do miejsca, w którym drzemała Ida i zaczął swoją serenadę:
- Gdzie jest ta ulica, gdzie jest ten doooooooooooom....!
- Kubacki, zamknij się. Strasznie fałszujesz. - odparła ta, tłumiąc swój śmiech. Pozostali chłopcy również jej zawtórowali, ponieważ każdy z nich znał rzekome umiejętności wokalne Dawida.
- A więc tak się bawią skoczkowie w podróży? - spytała Ida, rozglądając się po chłopakach rozwalonych na tylnych siedzeniach autobusu.
- Ale tylko ci Polscy. - rzekł Maciek, szczerząc swoje białe zębiska.
- Skarbuś, co ta suszysz zęby? - spytał Kubacki, unosząc jedną brew.
Ida przytknęła Maciejowi dłonią usta.
- Błagam, nie zaczynajcie znowu. - rzekła, wywracając oczami. - Przytulcie się, czy coś.
Dawid puścił zalotne oczko do Kota, a ten odpowiedział mu uśmiechem. Po chwili padli sobie w ramiona, głaszcząc się nawzajem po włosach.
- Och Kubacki, masz takie cudne anielskie loczki! - zaczął Maciek, mrugając, w swoim mniemaniu, zalotnie rzęsami w stronę blondyna.
- A ty, mój najdroższy Koteczku, masz takie cudowne, czekoladowe oczyska! - rzekł Dawid z udawanym chichotem młodej panny.
Ida zwijała się ze śmiechu na swoim fotelu, podobnie jak i reszta.
- Dobra, wystarczy, bo zaczyna się robić zbyt tęczowo.
- Ja bym powiedział, że raczej niebezpiecznie, hehe. - dodał Żyła, ocierając łzę śmiechu.
Dawid objął Krzysztofiak ramieniem i rzekł szeptem, lecz tak, aby każdy słyszał:
- Po prostu przyznaj się, że jesteś zazdrosna.
Blondynka spojrzała na niego z pobłażaniem i pogładziła po policzku.
- Oj chciałbyś Brynbuleńku, chciałbyś.
Dawid na to pokazał jej język i wrócił na siedzenie obok Maćka.
Autobusowa impreza trwałaby w nieskończoność, gdyby nie niezawodny trener Kruczek, który koło 1 w nocy przyszedł i uciszył ich dobitnymi argumentami.
Ida ułożyła się w najwygodniejszej z niewygodnych pozycji i okryła szczelniej kocem. Gdy już powoli zapadała w sen, poczuła, że ktoś usiłuje się do niej przytulić.
- Dawidku, spadaj. - powiedziała sennym głosem, nawet nie otwierając powiek.
- Skąd wiedziałaś, że to ja? - zapytał lekko zdziwionym tonem.
- Tylko ty masz takie pomysły, żeby w środku nocy zakradać się do bezbronnej dziewicy.
- Dziewicy powiadasz... - rzekł ten mrukliwym i zadowolonym głosem.
Wtedy Ida musiała otworzyć oczy i ze śmiechem cisnęła w blondyna poduszką.
- Masz, zboku. Idź się przytulić do Kota, on nie będzie miał nic przeciwko.
Dawid położył poduszkę z powrotem obok niej i życzył słodkich snów.
- Tobie też, blondasku.
***
Oberstdorf przywitał ich słoneczną i śnieżną pogodą. Polska ekipa leniwie wyszła z autobusu i równie leniwie powlokła się do hotelu, aby zakwaterować się w pokojach i odsypiać nocną jazdę. Kiedy Dawid targał przez korytarz walizkę Idy, napotkali wypoczętego i radosnego niczym skowronek Schlierenzauera. Skinął od niechcenia na Kubackiego, a na widok Idy rozpromienił się całkowicie.
- Witam, witam!
Dawid spojrzał podejrzliwie na Gregora, a Ida odpowiedziała mu sennym:
- Cześć, Gregor. Jak leci?
- Całkiem, całkiem. Przyjechaliśmy tu wczoraj wieczorem, żeby mieć więcej czasu na wszystko. A wy, jak widzę, dopiero teraz? - odparł, spoglądając na walizę Idy, nadal dzierżoną mężnie przez Dawida.
- Mhm, tak. - ziewnęła i uśmiechnęła się do niego. - Wybacz, ale chciałabym w końcu paść na jakieś wygodne łóżko i przespać się, chociaż chwilę.
- Rzeczywiście nie najlepiej wyglądasz. - powiedział Schlieri.
- Umiesz skomplementować kobietę jak nikt inny, Herr Schlierenzauer. - uśmiechnęła się Ida.
- Doskonale wiesz, że nie to miałem na myśli. To może, kawa, co ty na to? Pamiętaj, że wisisz mi jedną.
Ida przypomniała sobie ich rozmowę sprzed kilku dni i ochoczo kiwnęła głową.
- O taak, kawa to coś, czego mi teraz trzeba.
Gregor ucieszył się brakiem odmowy i szarmancko podał jej ramię. Ida wzięła go pod rękę i ruszyli na podbój kawiarni w Oberstdorfie, pozostawiając smętnego i zdziwionego Kubackiego na pastwę ciężkich bagaży.
- Ale po kawie nie zaśniesz... - rzekł, niestety już sam do siebie.
- Znam to miasto bardzo dobrze, kiedy byłem mały, często tu przyjeżdżałem z rodziną. - opowiadał Idzie Schlieri, gdy byli w drodze do kawiarni, gdzie podobno serwują najpyszniejszą kawę w calutkich Niemczech.
- Ja tu jestem pierwszy raz. Ogólnie, pierwszy raz będę oglądać Turniej Czterech Skoczni na żywo. - przyznała się mu, kiedy zasiadali przy małym stoliczku dla dwojga w uroczo wystrojonym wnętrzu.
- Musisz wiedzieć, ze ten Turniej to istna męka i dla zawodników, i dla trenerów. Codziennie gdzie indziej zawody, trzeba się przemieszczać z miasta do miasta, potem znowu biegiem na trening czy kwalifikacje. - rzekł Gregor, uśmiechając się do swojej towarzyszki.
- Zawsze mi się wydawało, że skoczkowie muszą być niemiłosiernie wymęczeni po takim cyklu zawodów.
- Święta racja. Dlatego dobrze, że jest przerwa pomiędzy Turniejem, a kolejnymi zawodami.Właśnie, kolejne są chyba w Wiśle, o ile pamięć mnie nie myli. - powiedział, wpatrując się w Krzysztofiak.
- Pamięć masz niezawodną. Tak, w Wiśle. To niedaleko miejsca, skąd pochodzę. - odparła dziewczyna, biorąc łyka gorącej kawy. - Mmm, rzeczywiście przepyszna ta kawusia, coś wspaniałego.
- Widzisz, mówiłem, że się nie zawiedziesz. I co, jak nastrój przed powrotem do kraju? - zapytał, dotykając swoją dłonią jej dłoni.
Blondynka spojrzała na ich ręce dosyć zdziwiona i powoli cofnęła swoją dłoń, biorąc kolejnego szybkiego łyka napoju.
- Hmm, no jestem trochę podekscytowana. Wracam, że tak powiem, na stare śmiecie. Kilku moich znajomych zapowiedziało się, że będą obecni na zawodach, tylko po to, żeby się ze mną spotkać.
Gregor trochę spoważniał, lecz nie dawał po sobie tego poznać.
- To bardzo miło z ich strony. Też bym zrobił wszystko, żeby często cię widywać. Na ich miejscu. - rzekł, spoglądając na dziewczynę, która przelotnie się uśmiechnęła, ogrzewając sobie dłonie na gorącym kubku. Po krótkiej chwili milczenia Ida dopiła ostatnią kroplę napoju i podziękowała Gregorowi.
- Miło było.To co, wracamy do hotelu? Muszę się jeszcze przygotować przed treningami, pogadać z chłopakami.
- Jak sobie pani życzy. - odrzekł z uśmiechem, rzucając na stolik banknot o nominale 10 euro.
___________________________________________________
Tym razem trochę szybciej, niż obiecałam, ale jakoś nie miałam co robić, więc stwierdziłam, że czemu nie - siądę i napiszę, a co (:.
Cudne anielskie loczki i czekoladowe oczyska, Kotbacki wzorowy:D Kamil zapewne pocisnął za Heleną, jak mniemam:) Hardkor! Wszystko lux, tylko znów ten Schlieri! Ehhh:p Jakoś go zniosę. Lubię tu Kruczka:) Może odstawi jakąś ostrą akcję:D Pisz, pisz, bo dobrze Ci to idzie, a ja wyczekuję Twoich rozdziałów. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńhttp://summer-story2013.blogspot.com/
No cóż, Kotbacki to moje otp, więc pewnie będzie się tu pojawiać :D. A Gregora będziesz musiała znosić, przez hm, powiedzmy, jakiś czas... Ale niczego więcej nie zdradzę : D
UsuńDziękuję za wszystko i również pozdrawiam :))
Jak mi się podoba ten bloog <3
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa historia, czkam na kolejny rozdział. I zapraszam do mnie http://skijumpinglovestory.blogspot.com/ :D
Pozdrawiam.
Dzięki ((:
UsuńRozmowa Kubackiego i Maćka <3 Ogólnie Schlierenzauer przypadł mi do gustu, jakiś miły taki. Czekam na zawody w Wiśle, tęsknię już za Heleną :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
be-my-lover.blogspot.com
Widzę, że Helenkę wszyscy kochają :D
UsuńRównież pozdrawiam, miłego wieczoru ^^
Gregor bajerant, a Dawidek zazdrośnik :) Maciuś i Dawid tak fajnie się ze sobą komponują, że aż to sobie wyobraziłam :) W wolnej chwili zapraszam do siebie na zagubiona-zatracona.blogspot.com Informuj mnie, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńja też ich razem uwielbiam, Kotbacki forever :3
UsuńDzięki ^^
Kubacki i Kot - ich teksty są zawsze epickie ! :D
OdpowiedzUsuńNie lubie Schlieriego - niech idzie daleko od Idy, ona jest Dawida ! O.O
No ale zobaczymy jak to się potoczy.
Oby Helena wróciła ... do kadry no i do Kamila ;)
pozdrawiam i życzę weny ! :*
w wolnej chwili zapraszam do siebie :
http://ski-lovestory.blogspot.com/
Wszystko sie okaże już niedługo - co z Helą, Idą, Schlierim... Jeszcze sporo was czeka, muszę przyznać :D
UsuńDziękuję, pozdrawiam i na pewno zajrzę :))!
Ukradnę nazwę od skoczkowej, bo wiesz jak lubię duet Kotbacki?? :D Tak samo, jak Wy się zastanawiacie u mnie czy będzie Magre czy Magot xD
OdpowiedzUsuńPo prostu nie wyobrażam sobie bez nich już żadnego rozdziału, są tak obłędni, rozweselający mnie, że nic tylko Ci dziękować za wykreowanie ich tutaj w tak pogodny sposób!
Schlierenzauer okazał się by tutaj miłym, zwykłym chłopakiem, który przypomniał o kawie i rozmowie nić poza tym więcej. Żadnej intrygi itp. no wyjątek stanowi ten dotyk dłoni, ale tam pal licho xD ;)
Niech Hela nam szybko wraca, bo jakoś tak smutno bez nie? I Kamilowi chyba również? :)
Lubię Idę, taka zwyczajna z niej dziewczyna, ale jaka miła i sympatyczna :D
Życzę Ci weny na kolejny rozdział, bo ten wyszedł Ci świetny!
Pozdrawiam serdecznie!
U mnie koło 15 nowy rozdział ;)
Kocham twoje komentarze, są takie długie i miłe :3
UsuńJa również, z resztą jak widać, kocham duet Kotbacki, są cudowni :D. Postaram się, żeby ich było jak najwięcej.
No cóż, jeżeli tak Gregora postrzegasz, to hm... Ale nie, nie będę zdradzać :>!
Dziękuję za wszystkie komplementy, od razu ciepełko na serduszku :3.
Pozdrawiam i na pewno wpadnę!
Cieszę się, że lubisz moje komentarze, ja Twoje również :D
UsuńOoooo czyli zdradzasz mi, że Gregor to cicha woda brzegi rwie ;>
U mnie już rozdział kochana jak coś :)
Ech, nie wiem co się dzieje z czytnikiem < który pokazuje kto wrzucił o której godzinie itp.> nowy rozdział dlatego muszę informować, bo nie wiem komu działa ta rubryka, a komu szwankuje. Przepraszam za spam :*
UsuńU mnie 12 rozdział <3
Możesz po przeczytaniu informacji skasować wiadomość :)
Oj tam oj tam, żaden spam :D. Już przeczytałam i zostawiłam komentarzyk ^^
UsuńAwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww, Maciuś i Dawid mnie w tym rozdziale totalnie rozczulili, prawie jakby byli dla siebie stworzeni! Te anielskie loczki i maciejowe oczy mmmmmmmm :))
OdpowiedzUsuńzapraszam na http://na-pare-chwil.blogspot.com/ :)
Według mnie oni są dla siebie stworzeniu, uwielbiam ten duet ♥.
Usuń