czwartek, 7 lutego 2013

[01] Obiecuję, przecież mnie znasz!



 Kolejnego dnia Ida nadal nie wierzyła w swoje szczęście.  Praktycznie cały dzień przesiedziała w swoim pokoju, rozmyślając. Bowiem Ida od dzieciństwa była związana ze skokami narciarskimi. Kiedy miała 7 lat, tata zabrał ją na pierwszy konkurs, do Zakopanego. Bardzo jej się tam spodobało i od tego czasu jest wierną fanką tego sportu. O rok wcześniej poszła do szkoły, więc kończąc 18 lat miała się wybrać na studia. Ale studia zawsze można odłożyć. Mając taką szansę, nic nie może jej powstrzymać. Każdy kawałeczek jej życia, układał się w całość, jak układanka.  Ida Krzysztofiak, osiemnastolatka z niewielkiej miejscowości, miała zostać asystentką trenera. Nie, ona już nią jest. Oficjalnie.
 Blondynka  jeszcze raz wzięła do ręki szczęśliwą kopertę. W środku był również bilet do Finlandii, pierwszy konkurs sezonu odbywał się właśnie tam, w Kuusamo na skoczni Ruka. Wyjęła go i z czułością położyła na biurku. Podeszła do szafy, z której wyciągnęła swoją ogromną walizkę. Starła z niej warstewkę kurzu i wywlokła na środek pokoju. Nienawidziła się pakować, ale aż do teraz nie musiała tego często robić.
- No dobrze, to nie może być trudne… - mruknęła do siebie, związując włosy w koński ogon.
 

***


- No to kiedy możemy się spodziewać naszej pani trener? – zapytał Dawid z uśmiechem.Polska kadra skoczków narciarskich 10 minut temu zjawiła się w finlandzkim hotelu i aktualnie była w trakcie wspinania się po schodach.- Powinna zjawić się tu jutro. – odrzekł Kruczek. – teraz rozdzielimy pokoje. Krzysiek, Dawid i Maciek w 113, Piotrek i Kamil w 114. Jakby co, ja będę w 116.- A 115 zostaje pusty? – zaciekawił się Maciek Kot.- Jest zarezerwowany dla Idy. – wyjaśnił trener.  – skoro już o tym wspomniałeś, to mam dla ciebie bojowe zadanie. Pojedziesz jutro na lotnisko i odbierzesz Idę.
- Coooo…? Dlaczego ja, a nie na przykład Dawid czy Piotrek?! – skrzywił się Kot.- W końcu to ty jesteś ten odpowiedzialny i spokojny, Kocie. – wyszczerzył się Kubacki.
-  No właśnie, dokładnie o to chodzi. Przestań, przecież ona nie gryzie. Tak sądzę. – uciął rozmowę Łukasz Kruczek i skoczkowie udali się do swoich pokoi.
 

***


-  A rękawiczki wzięłaś?
 - Tak tato, mam.
- Ciepłe buty spakowane?
- Tak, nawet 2 pary.
- Masz czapkę?
- Tak tato, mam.
- A wzię..
- TAK, mam wszystko. Czy możemy już jechać? – poganiała ojca niespokojna Ida.
 Dobrze, dobrze, już. Po prostu się o ciebie martwię. – rzekł z troską pan Krzysztofiak, ubierając kurtkę. Wziął do ręki walizę swojej córki i wpakował do bagażnika.
- Hela jedzie z nami? – spytał.
- Nie, niestety nie mogła, rodzina zwaliła jej się do domu. Ale zdążyłyśmy się pożegnać. Obiecała mi, że odwiedzi mnie jak najprędzej będzie mogła. – odparła Ida i wsiadła do samochodu.
Podróż na lotnisko upłynęła im dosyć szybko, choć po drodze prawie cały czas milczeli. Kiedy dotarli na miejsce, pan Krzysztofiak złapał córkę za ramię i spojrzał jej w oczy.
- Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważać.
- Będę tato, będę.  – uśmiechnęła się Ida.
 - I nie rób nic głupiego, proszę cię. – spojrzał na nią poważnie.
 - Obiecuję, przecież mnie znasz!
- No i właśnie dlatego się niepokoję. – zaśmiał się ojciec i przytulił mocno córkę.
- Powodzenia, Idziu. – pogłaskał ją po głowie i podał rączkę walizki.
 - Nie dziękuję, tatku. – pocałowała go w policzek i ciągnąc za sobą walizę, ruszyła do budynku lotniska.

Pół godziny później dziewczyna siedziała na niewygodnym, plastikowym fotelu w oczekiwaniu na samolot. Z lekką ekscytacją przeglądała przewodnik po Finlandii, co chwila niespokojnie spoglądając na okno. Nie bała się, to nie był strach. Jedynie ekscytacja. Lubiła zmiany, była do nich przyzwyczajona. Ale nigdy nic nie zmieniło się tak nagle, tak diametralnie. Wyjeżdżała z domu na ponad pół roku, zostawiając swoją rodzinę, przyjaciół. Zaczynała nowy rozdział w swoim życiu i całkiem jej się to podobało.
Chwilę potem usłyszała głos oznajmiający, że jej samolot już pojawił się na płycie lotniska. Poprawiła ramię torby. Rzuciła ostatnie spojrzenie na ziemię ojczystą, uśmiechnęła się i ruszyła w kierunku wyjścia. 



niedziela, 3 lutego 2013

[PROLOG] Nie codziennie kończy się 18 lat.


- No, dalej Ida, dmuchaj! - krzyczała zarumieniona brunetka, wpatrując się w swoją najlepszą przyjaciółkę, która nabierała powietrza w płuca.
Ida Elżbieta Alicja Krzysztofiak kończyła 18 lat. Jej urodzinowy tort miał kształt skoczni narciarskiej i był zasługą jej niezastąpionej przyjaciółki Heleny, mistrzyni wypieków. Wiedziała, jak bardzo skoki były ważne dla jej przyjaciółki, więc zrobiła co było w jej mocy, aby wykonać taki tort. W szaro-niebieskich oczach Idy widać było łzy. Przecież 18 lat kończy się raz w życiu.
Blondynka po raz ostatni spojrzała na płomyk palący się na górze wielkiej świeczki w kształcie liczby 18. Zacisnęła mocno powieki, pomyślała życzenie i.. zdmuchnęła.
- No, po wszystkim. Teraz czekać na cud. - rzekła, ocierając pojedynczą łzę, która spłynęła po policzku. Urodziny obchodziła bardzo kameralnie, w towarzystwie Heli. Nie chciała hucznej imprezy, na to przyjdzie jeszcze czas.
- Twoje życzenie jest aż tak nierealne? - zaśmiała się brunetka, przytulając swoją przyjaciółkę.
Ida odgarnęła za ucho kosmyk prostych jak drut, ciemnoblond włosów.
- Nie wiem, Helenka, nie wiem. Może... Wiesz, powiedziałabym ci, co to, gdyby nie ten przesąd. 'Jeżeli zdradzisz komuś urodzinowe życzenie, nie czekaj na jego spełnienie.' - wyrecytowała dziewczyna.
- Zawsze byłaś przesądna...  - uśmiechnęła się Helena. - Ale czekaj, mam coś na poprawę humoru.
Ida zauważyła błysk w oku przyjaciółki. Domyślała się, że mógł on oznaczać tylko jedno, tak dobrze ją znała. Przyjaźniła się z brunetką od przedszkola, czyli praktycznie od zawsze. Rozumiały się bez słów.
- Taa-daaa! - wyszczerzyła się brunetka, wyciągając z torby szampana. - Najlepszy, ruski szampan.
- Kocham cię, Hela, kocham! - rzuciła się dziewczynie na szyję i poczęła otwierać butelkę. Korek wystrzelił z hukiem i trochę alkoholu wylało się na podłogę. Ida szybko podstawiła dwa kieliszki, nalała i podała jeden Helenie.
- Za ciebie, Ida! - wzniosła toast niebieskooka i wypiła jednym tchem połowę kieliszka. Ida poszła w ślad za przyjaciółką.
Po kilku kieliszkach dziewczyny zaczęły ostro chichotać i wygłupiać się.
- Wiesz co, stara, mnie to się zawsze podobali skoczkowie. Ich klaty. Mimo, że tego sportu nie oglądam, to muszę przyznać, że są boscy. - wyznała Helena, rozkładając się na łóżku Idy. Sufit pokoju dziewczyny był poobklejany plakatami zawodników w locie.
- Mnie to mówisz? Od dzieciństwa miałam skoczkowych mężów. Pierwszym z nich był Loitzl, potem Małysz.. Małysza nadal uwielbiam całym swoim sercem. - zaczęła wspominać blondynka.
- No, a teraz? Kto jest twoim 'mężem'? - zachichotała brunetka.
- Szczerze? To teraz nie mam. Podoba mi się kilku, ale bez szału. Maciek Kot jest uroczy. - powiedziała Ida po chwilowym zastanowieniu.
Gdy zegar wybił północ, dziewczyny już smacznie spały.


***


- Chłopaki! Chodźcie tu do mnie! - zawołał Łukasz Kruczek, trener polskiej kadry skoczków. Jego podopieczni podeszli do niego. Grupka składała się z Kamila Stocha, aktualnego lidera polskiej drużyny, mistrza wywiadów- Piotra Żyły, Dawida Kubackiego, Krzysztofa Miętusa i Maćka Kota.
- Słuchamy trenerze, z wielką cierpliwością, jak zwykle - rzekł Piotrek ze swoim zwykłym uśmiechem.
- No więc, mam dla was niespodziankę. Od tego sezonu będę miał asystentkę. - powiedział Kruczek, spoglądając na skoczków.
- Asystentkę? Kobietę? - zdziwił się Maciek.
- No chyba mówi w rodzaju żeńskim, nie? - podniósł brew Kubacki, patrząc z rozbawieniem na kolegę.
- Aż tak was to dziwi? Nie będę jedyny, Pointner też ma asystentkę. - wyjaśniał trener.
Kamil potarł kciukiem po brodzie i zapytał:
- Ale po co nam ona? Nie, żebym miał jakieś obiekcje, ale po prostu się zastanawiam.
Kruczek powoli wciągnął i wypuścił powietrze, przygotowując się do krótkiej przemowy.
- Chłopcy, dobrze wiecie, że nie jest z naszą formą najlepiej. Ostatnim Polakiem, który wszedł do pierwszej dziesiątki był Kamil, do tego w ubiegłym sezonie. Jak każdy trener, chciałbym, aby wasze wyniki były lepsze. Bo zawsze da się coś poprawić, ulepszyć . Jednym słowem, w tym sezonie chciałbym, abyśmy mieli chociaż 3 zawodników, którzy by regularnie wskakiwali na wyższe lokaty. A tą dziewczynę zatrudniam z nadzieją, że wniesie do naszego zespołu trochę świeżości. Swoją, drogą, ma na imię Ida.


***


Dwie śpiące dziewczyny obudziło pukanie do drzwi pokoju. Pierwsza z łóżka podniosła się Ida, rozmasowując skronie. Otworzyła drzwi, w których stał jej tata.
- Tato, najprawdopodobniej jest godzina 8 rano, a ja wczoraj skończyłam 18 lat, więc zrozumiałe jest, iż wolałabym się wyspać. Z wiadomych powodów. - wskazała palcem na opróżnioną butelkę szampana. Ojciec tylko zmierzył wzrokiem pokój i odrzekł:
- No i tu się córciu mylisz. Jest dokładnie 14:30, a do ciebie przyszedł list. I to nie od byle kogo. - tata z tajemniczym uśmiechem podał swojej córce kopertę i oparł się o framugę drzwi.
Ida po chwili wahania wzięła z ręki ojca list i powoli usiadła na łóżku. Popatrzyła na adresata. PZN.
- Czy to są jakieś żarty? Czy mam już szukać ukrytej kamery? - blondynka zaczęła się rozglądać z niedowierzaniem, aż jej wzrok padł na dusząca się ze śmiechu Helenę.
- No czytaj, czytaj, nie zabijaj mnie tak wzrokiem. - zachichotała.
Krzysztofiakówna rozerwała kopertę, wyciągając list, który wypadł jej z roztrzęsionych dłoni. Helena z rozbawieniem pokręciła głową, przypatrując się koleżance. Ta w końcu podniosła list i zaczęła czytać. W miarę czytania, źrenice w jej szarych oczach zaczęły się rozszerzać. Po chwili podniosła wzrok znad kartki i otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie mogła wydobyć głosu z gardła. Szybko wyręczyła ją przyjaciółka.
- Tak, to moja sprawka. Bo widzisz, w życiu trzeba walczyć o swoje. Więc napisałam w twoim imieniu, do tego tam związku narciarstwa, czy przypadkiem nie przydałaby im się jakaś asystentka. Oczywiście za zgodą twojego szanownego taty. - uśmiechnęła się porozumiewawczo do pana Krzysztofiaka.
- I jak widzisz, Idziu, jesteś im potrzebna. Oficjalnie zostałaś mianowana asystentką trenera Łukasza Kruczka. - zakończył opowieść ojciec Idy.
- Siemianowska, kiedyś cię zabiję. - udało się wydukać wciąż oszołomionej Idzie.
Wczoraj Ida Krzystofiak była zwykła dziewczyną kończącą osiemnaście lat. Od dzisiaj jest ona asystentką trenera polskiej kadry narodowej w skokach narciarskich. Czasem cuda się zdarzają.

Obserwatorzy