niedziela, 3 lutego 2013

[PROLOG] Nie codziennie kończy się 18 lat.


- No, dalej Ida, dmuchaj! - krzyczała zarumieniona brunetka, wpatrując się w swoją najlepszą przyjaciółkę, która nabierała powietrza w płuca.
Ida Elżbieta Alicja Krzysztofiak kończyła 18 lat. Jej urodzinowy tort miał kształt skoczni narciarskiej i był zasługą jej niezastąpionej przyjaciółki Heleny, mistrzyni wypieków. Wiedziała, jak bardzo skoki były ważne dla jej przyjaciółki, więc zrobiła co było w jej mocy, aby wykonać taki tort. W szaro-niebieskich oczach Idy widać było łzy. Przecież 18 lat kończy się raz w życiu.
Blondynka po raz ostatni spojrzała na płomyk palący się na górze wielkiej świeczki w kształcie liczby 18. Zacisnęła mocno powieki, pomyślała życzenie i.. zdmuchnęła.
- No, po wszystkim. Teraz czekać na cud. - rzekła, ocierając pojedynczą łzę, która spłynęła po policzku. Urodziny obchodziła bardzo kameralnie, w towarzystwie Heli. Nie chciała hucznej imprezy, na to przyjdzie jeszcze czas.
- Twoje życzenie jest aż tak nierealne? - zaśmiała się brunetka, przytulając swoją przyjaciółkę.
Ida odgarnęła za ucho kosmyk prostych jak drut, ciemnoblond włosów.
- Nie wiem, Helenka, nie wiem. Może... Wiesz, powiedziałabym ci, co to, gdyby nie ten przesąd. 'Jeżeli zdradzisz komuś urodzinowe życzenie, nie czekaj na jego spełnienie.' - wyrecytowała dziewczyna.
- Zawsze byłaś przesądna...  - uśmiechnęła się Helena. - Ale czekaj, mam coś na poprawę humoru.
Ida zauważyła błysk w oku przyjaciółki. Domyślała się, że mógł on oznaczać tylko jedno, tak dobrze ją znała. Przyjaźniła się z brunetką od przedszkola, czyli praktycznie od zawsze. Rozumiały się bez słów.
- Taa-daaa! - wyszczerzyła się brunetka, wyciągając z torby szampana. - Najlepszy, ruski szampan.
- Kocham cię, Hela, kocham! - rzuciła się dziewczynie na szyję i poczęła otwierać butelkę. Korek wystrzelił z hukiem i trochę alkoholu wylało się na podłogę. Ida szybko podstawiła dwa kieliszki, nalała i podała jeden Helenie.
- Za ciebie, Ida! - wzniosła toast niebieskooka i wypiła jednym tchem połowę kieliszka. Ida poszła w ślad za przyjaciółką.
Po kilku kieliszkach dziewczyny zaczęły ostro chichotać i wygłupiać się.
- Wiesz co, stara, mnie to się zawsze podobali skoczkowie. Ich klaty. Mimo, że tego sportu nie oglądam, to muszę przyznać, że są boscy. - wyznała Helena, rozkładając się na łóżku Idy. Sufit pokoju dziewczyny był poobklejany plakatami zawodników w locie.
- Mnie to mówisz? Od dzieciństwa miałam skoczkowych mężów. Pierwszym z nich był Loitzl, potem Małysz.. Małysza nadal uwielbiam całym swoim sercem. - zaczęła wspominać blondynka.
- No, a teraz? Kto jest twoim 'mężem'? - zachichotała brunetka.
- Szczerze? To teraz nie mam. Podoba mi się kilku, ale bez szału. Maciek Kot jest uroczy. - powiedziała Ida po chwilowym zastanowieniu.
Gdy zegar wybił północ, dziewczyny już smacznie spały.


***


- Chłopaki! Chodźcie tu do mnie! - zawołał Łukasz Kruczek, trener polskiej kadry skoczków. Jego podopieczni podeszli do niego. Grupka składała się z Kamila Stocha, aktualnego lidera polskiej drużyny, mistrza wywiadów- Piotra Żyły, Dawida Kubackiego, Krzysztofa Miętusa i Maćka Kota.
- Słuchamy trenerze, z wielką cierpliwością, jak zwykle - rzekł Piotrek ze swoim zwykłym uśmiechem.
- No więc, mam dla was niespodziankę. Od tego sezonu będę miał asystentkę. - powiedział Kruczek, spoglądając na skoczków.
- Asystentkę? Kobietę? - zdziwił się Maciek.
- No chyba mówi w rodzaju żeńskim, nie? - podniósł brew Kubacki, patrząc z rozbawieniem na kolegę.
- Aż tak was to dziwi? Nie będę jedyny, Pointner też ma asystentkę. - wyjaśniał trener.
Kamil potarł kciukiem po brodzie i zapytał:
- Ale po co nam ona? Nie, żebym miał jakieś obiekcje, ale po prostu się zastanawiam.
Kruczek powoli wciągnął i wypuścił powietrze, przygotowując się do krótkiej przemowy.
- Chłopcy, dobrze wiecie, że nie jest z naszą formą najlepiej. Ostatnim Polakiem, który wszedł do pierwszej dziesiątki był Kamil, do tego w ubiegłym sezonie. Jak każdy trener, chciałbym, aby wasze wyniki były lepsze. Bo zawsze da się coś poprawić, ulepszyć . Jednym słowem, w tym sezonie chciałbym, abyśmy mieli chociaż 3 zawodników, którzy by regularnie wskakiwali na wyższe lokaty. A tą dziewczynę zatrudniam z nadzieją, że wniesie do naszego zespołu trochę świeżości. Swoją, drogą, ma na imię Ida.


***


Dwie śpiące dziewczyny obudziło pukanie do drzwi pokoju. Pierwsza z łóżka podniosła się Ida, rozmasowując skronie. Otworzyła drzwi, w których stał jej tata.
- Tato, najprawdopodobniej jest godzina 8 rano, a ja wczoraj skończyłam 18 lat, więc zrozumiałe jest, iż wolałabym się wyspać. Z wiadomych powodów. - wskazała palcem na opróżnioną butelkę szampana. Ojciec tylko zmierzył wzrokiem pokój i odrzekł:
- No i tu się córciu mylisz. Jest dokładnie 14:30, a do ciebie przyszedł list. I to nie od byle kogo. - tata z tajemniczym uśmiechem podał swojej córce kopertę i oparł się o framugę drzwi.
Ida po chwili wahania wzięła z ręki ojca list i powoli usiadła na łóżku. Popatrzyła na adresata. PZN.
- Czy to są jakieś żarty? Czy mam już szukać ukrytej kamery? - blondynka zaczęła się rozglądać z niedowierzaniem, aż jej wzrok padł na dusząca się ze śmiechu Helenę.
- No czytaj, czytaj, nie zabijaj mnie tak wzrokiem. - zachichotała.
Krzysztofiakówna rozerwała kopertę, wyciągając list, który wypadł jej z roztrzęsionych dłoni. Helena z rozbawieniem pokręciła głową, przypatrując się koleżance. Ta w końcu podniosła list i zaczęła czytać. W miarę czytania, źrenice w jej szarych oczach zaczęły się rozszerzać. Po chwili podniosła wzrok znad kartki i otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale nie mogła wydobyć głosu z gardła. Szybko wyręczyła ją przyjaciółka.
- Tak, to moja sprawka. Bo widzisz, w życiu trzeba walczyć o swoje. Więc napisałam w twoim imieniu, do tego tam związku narciarstwa, czy przypadkiem nie przydałaby im się jakaś asystentka. Oczywiście za zgodą twojego szanownego taty. - uśmiechnęła się porozumiewawczo do pana Krzysztofiaka.
- I jak widzisz, Idziu, jesteś im potrzebna. Oficjalnie zostałaś mianowana asystentką trenera Łukasza Kruczka. - zakończył opowieść ojciec Idy.
- Siemianowska, kiedyś cię zabiję. - udało się wydukać wciąż oszołomionej Idzie.
Wczoraj Ida Krzystofiak była zwykła dziewczyną kończącą osiemnaście lat. Od dzisiaj jest ona asystentką trenera polskiej kadry narodowej w skokach narciarskich. Czasem cuda się zdarzają.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy