sobota, 18 maja 2013

[13.] Raz kozie śmierć.


Helena niespokojnie zerkała na zegarek. Czas ciągnął się dla niej niemiłosiernie, minuta była jak godzina. Krążyła po pokoju to w jedną, to w drugą stronę, myśląc jakby to wszystko Kamilowi przedstawić. Bała się tego, oj bała. Nigdy wcześniej nie była w tak trudnej sytuacji. Lecz bardziej zastanawiała ją przyszłość. Jak da radę pogodzić studia z wychowaniem dziecka? Czy Kamil w ogóle będzie chciał ją znać? Czy będzie dobrą matką? Tysiące pytań, na które nie znała odpowiedzi przebiegało przez jej głowę. Od tego wszystkiego zaczęła dostawać migreny, więc chcąc nie chcąc, w końcu oklapnęła na niewygodny fotel. Wzięło ze stołu przygotowaną wcześniej szklankę wody, jakby wiedziała, że przez własne rozmyślania doprowadzi się do takiego stanu. Wzięła łyka orzeźwiającego napoju, po którym od razu poczuła się lepiej. Spojrzała ponownie na zegar, który wskazywał 16:15. Z tego co Helena pamiętała, Stoch zawsze wracał o 16 z popołudniowego treningu na siłowni. Nie chciała go zaskakiwać od razu po takim wysiłku, chciała mu dać czas na ochłonięcie. Postanowiła, że 16:30 to będzie godzina zero, w której wybierze się do Kamila. Miała zatem jeszcze 15 minut, aby pozbierać się do kupy. Dopiła resztę wody i odstawiła szklankę z powrotem na stół. Wstała z fotela, który głośno zatrzeszczał i spojrzała przez okno, które wychodziło na piękne góry. Słońce powoli zaczynało chować się za tatrzańskimi szczytami i był to widok zapierający dech w piersiach. Helena stała chwilę przed oknem i napawała się tym wspaniałym widokiem. Lubiła góry, zawsze chętnie przyjeżdżała do Zakopanego z rodziną; to miasto dobrze jej się kojarzyło. Oderwała się od swoich myśli i podeszła do lustra znajdującego się przy drzwiach. Spojrzała w nie, aby ujrzeć swoją twarz. Uśmiechnęła się do swojego odbicia, które odpowiedziało jej tym samym. Ten uśmiech mówił nie więcej niż „jesteś silna, dasz radę!”. Po raz ostatni przeczesała palcami swoje brązowe loki i obciągnęła granatowy sweterek.
Chwilę później, już znajdowała się na hotelowym korytarzu. Jej stopy same niosły ją przed siebie, potem wiernie poprowadziły na strome schody, które oddzielały piętro trzecie od drugiego. Hela starała się oczyścić umysł, skupić się na tym co jest tu i teraz, lecz wszystko poszło na marne, gdy stanęła przed drzwiami pokoju, w którym mieszkał Stoch. Jej dłoń zawisła w powietrzu, ponieważ natrętne myśli powstrzymały ją przed zapukaniem. Wzięła ostatni, głęboki oddech, szepnąwszy sama do siebie.
 - Raz kozie śmierć.
I delikatnie zapukała w kawał drewna, który oddzielał ją od momentu prawdy.


***


Zaczynało powoli zmierzchać, kiedy Ida i Maciek siedzieli w samochodzie, wracając do hotelu. Oboje byli w dobrym nastroju, do czego niewątpliwie przyczyniła się przepyszna szarlotka. Ida uśmiechała się sama do siebie, na wspomnienie droczących się braci. Ich relacja przypominała jej trochę tych dawnych najlepszych przyjaciół, Dawida i Macieja. W podobny sposób sobie dokuczali, podobnie się zachowywali. Ta myśl prześladowała blondynkę od momentu, kiedy poznała Kubę; starszy Kot przypominał jej trochę Kubackiego, przynajmniej pod względem charakteru. Prześladowała ją, jak i trochę zasmucała - czuła się winna rozpadowi przyjaźni Skarba i Brynbula. Przyznała się przed sobą, że brakowało jej tych przekomarzań, które doprowadzały ją do łez ze śmiechu.
-I co sądzisz o moim szanownym bracie?- spytał Maciek, który już od jakiegoś czasu przyglądał się twarzy swojej ukochanej. Widział, jak szybko zmieniały się na niej emocje. Chciał przerwać milczenie, jakie panowało w aucie.
-Jest bardzo sympatyczny. Polubiłam go. Przypomina mi... - chciała powiedzieć Maćkowi, jak Kuba przypomina jej Dawida, lecz uświadomiła sobie, że tym stwierdzeniem mogłaby w jakiś sposób sprawić brunetowi przykrość. Więc powiedziała to, co najszybciej przyszło jej na myśl i co wydało jej się najbardziej odpowiednie. - Ciebie.
Maciek zmarszczył z uśmiechem brwi i rzekł:
-To chyba dobrze, co nie? W końcu jesteśmy braćmi. Bracia powinni siebie przypominać.
Ida nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się nerwowo i włączyła palcem wskazującym radio. Oparła głowę o szybę i wsłuchiwała się piosenkę. Kot z zachwytem patrzył na jej delikatne rysy. Był w tej dziewczynie zakochany po uszy, kochał ją, kochał, kochał! Zdjął jedną dłoń z kierownicy i położył ją na dłoni Idy, która swobodnie spoczywała na jej udzie. Gdy poczuła jego ciepło, lekko drgnęła, lecz zwróciła spojrzenie na niego i posłała lekki uśmiech. Kot ujął ją jej dłoń i musnął swoimi ustami. Zaskoczona blondynka odrobinę się zarumieniła i powoli wyswobodziła się z jego uścisku i z powrotem położyła rękę na udzie.
Maciej w pewnym momencie wpadł na genialny, w swoim mniemaniu pomysł. Skręcił gwałtownie w lewo, w leśną dróżkę. Zaskoczona Ida odezwała się niepewnym głosem:
-Gdzie jedziesz? Myślałam, że wracamy do hotelu. - nie miała ochoty na żadne przejażdżki, wolała czym prędzej znaleźć się w swoim pokoju i pogadać z Heleną. Wolała być teraz przy niej, razem z kubkiem czekolady na gorąco.
-Zobaczysz, to niespodzianka. - odparł Kot, nie świadomy tego, że jego dziewczyna miała na dzisiaj już dosyć niespodzianek.
Brnęli dalej w głąb lasu, po ośnieżonej drodze. Dookoła skrzył się śnieg, od czasu do czasu lekki puch spadał z gałęzi drzew, na których było go za dużo. Wyglądało to bajkowo, Ida rozglądała się dookoła z zachwytem. W pewnym momencie Maciek zatrzymał samochód i wyłączył silnik. Blondynka szukała wzrokiem czegoś, co mogłoby być jakiegoś rodzaju niespodzianką, lecz nic takiego nie rzuciło jej się w oczy. Brunet odpiął swój pas i rozpiął lekko kurtkę. Spoglądał na Idę z wyczekiwaniem. Ta nadal nie wiedziała, o co może chodzić jej chłopakowi, lecz również odpięła swój pas. Maciej wyciągnął wtedy do niej ręce i złapał ją w pasie. Silne ręce przeniosły Krzysztofiak na jego kolana. W tej pozycji ich twarze były bardzo blisko, a czekoladowe oczy Kota patrzyły na nią z miłością. Jakby na potwierdzenie tego wszystkiego rzekł:
 - Kocham cię, Iduś. Kocham cię najbardziej na świecie.
Założył jej kosmyk włosów za ucho i delikatnie zbliżył swoje wargi do jej warg. Ich usta złączyły się powoli w nieśmiałym pocałunku. Ciepło bijące od Maćka rozeszło się po całym ciele Idy, wywołując u niej lekki dreszcz. Ujęła jego twarz w dłonie, a on wtedy pogłębił pocałunek. Jednak coś w środku niej, kazało jej przestać. To coś rozpaczało wewnętrznie, chciało się wydostać z tego samochodu i odbiec jak najdalej.
Kiedy blondynka nagle odsunęła się od niego i przerwała pocałunek, w oczach Maćka widziała zaniepokojenie.
- Coś się stało? - spytał, patrząc na nią uważnie.
- Ja nie mogę. Po prostu nie mogę. Przepraszam, Maciej. - odparła, wracając na swoje miejsce. Kiedy zapinała pas, przelotnie spojrzała na bruneta. W jego oczach widziała smutek i zawód. Nie chciała go ranić, za nic w świecie nie chciała ranić Maćka Kota. Ale nie mogła inaczej.


***


 - Hela? - dziewczyna usłyszała znajomy głos, zanim otworzyły się drzwi. On po prostu wiedział, że dzisiaj do niego przyjdzie. Nie pojmowała jak, ale on wiedział. Gdy już drzwi zostały otworzone, ujrzała znajomą, ukochaną twarz uśmiechającą się do niej. Tym trudniej będzie jej zepsuć tą radość.
Weszła bez słowa do pokoju, oblizując wargi. Miała dziwaczne deja vu, które nie powinno mieć miejsca. Przysiadła na łóżku i spojrzała na niego. Tak jak się spodziewała, on już patrzył na nią. Jego błękitne oczy przyglądały jej się, analizując każdy szczegół na jej twarzy.
- Jak poszedł trening? - spytała, zanim zdążyła ugryźć się w język. Chciała jakoś przerwać tę ciszę, ale nie mogła, nie potrafiła zacząć tej rozmowy inaczej.
- Dobrze, bardzo dobrze. Ale.. ale mam wrażenie, że nie o tym chcesz ze mną porozmawiać. - odparł Stoch, siadając na łóżku obok niej. Ujął jej dłoń i czekał na to, aż zacznie.
Helena przymknęła na kilka sekund oczy i wzięła głęboki oddech.
- Masz rację, nie o tym chciałam z tobą porozmawiać. To coś znacznie poważniejszego. - zaczęła, patrząc mu w oczy. Chciała wychwycić jego pierwszą reakcję, która zdawała się być pozytywna; Kamil posłał jej uśmiech dodający otuchy. - No więc... Bardzo ciężko mi o tym mówić. Ale wiem, że muszę, bo dotyczy to nas obojga. Nie będę owijać w bawełnę, bo to niczemu nie służy. Tylko obiecaj mi, że mnie nie wyrzucisz ze swojego pokoju.
Stoch nic nie powiedział, tylko pokręcił z uśmiechem głową i mocniej ścisnął dłoń Heli. Dał jej tym znak, żeby mówiła, żeby się nie bała. 
- Tak więc... Jestem w ciąży. A ty jesteś ojcem tego dziecka. - wyrzuciła szybko z siebie i wstrzymała oddech.
Uśmiech zniknął z twarzy Kamila momentalnie. Jego źrenice się rozszerzyły i puścił dłoń Heleny. Wstał z łóżka i podszedł do okna, zakładając ręce z z tyłu. Brunetka skuliła się na łóżku i wpatrywała się w niego przez dłuższą chwilę. W powietrzu unosiła się cisza, która trwała przez dłuższą chwilę. Za oknem zdążyło się już porządnie ściemnić, gdy Helena, walcząc ze łzami cichutko rzekła:
- Błagam cię, powiedz coś.
Na dźwięk jej głosu Stoch odwrócił się od okna i spojrzał na nią. Nie było w tym spojrzeniu żadnej nienawiści, ba ani śladu złości również. Podszedł do łóżka i kucnął przed nią.
- Nie możemy nic zrobić, jesteśmy odpowiedzialni za to maleństwo, które teraz nosisz w sobie. Widzisz, ja nie jestem zły, ponieważ nie mam takiego prawa.Jest to właściwie moja wina, ponieważ tamtej nocy. - Gdy wypowiedział te słowna, w jego oczach zatliły się lekkie płomienie, na wspomnienie wydarzeń pamiętnej nocy – tamtej nocy, to ja pierwszy cię pocałowałem.
- Nie Kamil, to nie jest twoja wina! - rzekła Siemianowska, przygryzając wargę. Nie chciała, żeby tak myślał.
- Ale wiedz, że tego nie żałuję. Nie żałuję niczego, co się stało między nami. Chcę ci powiedzieć jednak, że nie będziemy mogli być razem. Ja mam żonę, którą również kocham. Tak naprawdę nie było mnie dzisiaj na treningu, byłem w moim domu, razem z moimi rodzicami i Ewą. Pogodziłem się z nią. Dlatego też nie możemy być razem. Chciałabym, żebyś jednak wiedziała, że będę kochać to dziecko i opiekować się nim. Zrobię wszystko, żeby miało wspaniałe dzieciństwo, żeby miało ojca. Rozumiesz mnie?
Helena przełykała ślinę, po to, żeby się nie rozpłakać. Pokiwała głową na znak, że rozumie, że przyjmuje do wiadomości wszystkie jego słowa. Podniosła się z łóżka i już chciała wyjść, lecz on złapał ją za rękę i powiedział:
- Pocałuj mnie, Helenko. Pocałuj mnie po raz ostatni.
Spełniła jego życzenie, ponieważ było ono jedyną rzeczą, którą była teraz w stanie zrobić. Przytuliła go mocno, a następnie pocałowała. Oboje włożyli w ten pocałunek tyle uczucia, jak w żaden dotychczas. Pod koniec Kamil mógł poczuć słone łzy Siemianowskiej, które spływały po jej policzkach.
Chwilę potem, spojrzeli sobie w oczy, a Helena otworzyła drzwi i wybiegła z pokoju.   





_______________________________________


Jest rozdział 13! I jak widać, trochę pechowy... Płodziłam go chyba przez 2,5 godziny, ale jestem z niego (i z siebie :3) strasznie dumna :D! Mam nadzieję, że i wam się spodoba...

16 komentarzy:

  1. Popłakałam się! ; _ ;
    Czekałam i czekałam na ten rozdzial, na rozmowę Kamila i Heli. Miałam cichą nadzieje, że Stoch będzie chciał być z Helą, że wychowają razem to dziecko. A tu nie! On kocha nadal Ewe. NO JAK?! :((((((((((((
    No, ale ma szczęście, że powiedział, że zaopiekuje się tym dzieckiem, bo gdyby tego nie zrobił, to oj, byłoby źle! -.-
    "Pocałuj mnie, Helenko. Pocałuj mnie po raz ostatni." awww ! :3
    Co do sytuacji z Idą i Maćkiem ... ona coś czuje do Dawida. Widzi go wszędzie nie za długo, nawet Kot jest do niego podobny wg niej ; o JA SIĘ NIE ZGADZAM NO! Niech ona nie odtrąca Macka, proszę ! :(((
    Cudo! Jak zawsze z resztą! ;*
    Czekam na następny rozdział, życzę ci jak najwięcej weny i pozdrawiam!

    u mnie na obydwu blogach pokaże się dzisiaj nowa notka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż takie emocje wywołałam :DDD?
      Specjalnie to przeciągałam, żeby trzymać was w niepewności i zrobić z tego coś naprawdę niezłego. Mam nadzieje, że mi się powiodło!
      Team Maćka się powiększa, ho ho ho.
      Dziękuję ci za komplementy, moja miła ;*.

      Ja też czekam na kolejne rozdziały u Ciebie, więc życzę weny i całuję :*

      Usuń
  2. Rozdział jest cudowny. :*
    Widać, że Kamil to cudowny, wyrozumiały i mądry facet. Helena ma szczęście, że trafiła na niego, a nie na jakiegoś, który by postąpił zupełnie na odwrót.
    Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do siebie na 12.
    skijupingforeve.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też postrzegam Kamila jako takiego faceta :)

      Dziękuję za pochwałę :3
      Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Wreszcie!
    Kochana, rozdział przepiękny, wzruszyłam się!
    Teraz, pisząc ten komentarz, chlipię sobie cichutko, bo na prawdę dobrze to opisałaś. Tak realnie. Byłam pewna, że Kamil zachowa się źle, będzie się złościł i ją obwiniał (jak to w zwyczaju mają faceci, gdy spada na nich ciężar nieplanowanego i przypadkowego ojcostwa) a on jednak miał honor i to było piękne!
    Scena pomiędzy Maciejem i Idą dała mi do myślenia i na najbliższy odcinek informuję, że jestem team Kubacki!:D
    Perełka rozdziału: "I delikatnie zapukała w kawał drewna, który oddzielał ją od momentu prawdy" - rozwalił mnie ten kawał drewna, nie wiem czemu, moja wyobraźnia jest chora:P Śmiałam się jak głupia, a w sumie to nie ma w tym zdaniu nic śmiesznego, ale ja tak mam, że często chichotam, a inni patrzą krzywo:P
    Wrócę jeszcze do przemowy Kamila, cudo! Popełnił zdradę, uzna dziecko, ale nie opuści żony... hmmm w tym wypadku biedna Hela będzie trochę pokrzywdzona, ale... może pani Ewa (która dziwnie działa mi na nerwy, pomimo dzielenia ze mną imienia) dostanie jakieś interesujące zlecenie w Australii i wybierze się tam, by fotografować kangury, które porwą ją i nie uda się biedaczki odnaleźć:P To bardzo prawdopodobny scenariusz, jeśli byś mnie pytała:D
    Kończę już te głupie przemyślenia:P
    Pozdrawiam i wenki życzę:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakie tam głupie przemyślenie, całkiem sensowne :DD!
      Taki długi komentarz, bogowie, jak mi miło <3.
      Tak strasznie się cieszę, że spodobał Ci się opis tego wszystkiego, bo pociłam się nad nim bardzo, chciałam, żeby wyszedł mi jak najlepiej. Jako młoda osoba nie mam doświadczenia żadnego w takich sytuacjach, ale starałam się to oddać tak, jakbym to sobie wyobrażała :)).
      Dziękuję jeszcze raz za wszystkie pochwały i przesyłam całusy razem z pozdrowieniami : *

      Usuń
  4. No i co tu powiedziec ... Rozdzial rzeczywiscie wspanialy. Mozesz byc pewna ze niestracilas tych godzin na pisaniu tej notki. Stoch - idealny, bo wyrozumialy. Helena nareszcie sie przmogla i powiedziala mu prawde. Jestem z niej dumna!
    A co do Macieja, to ja mu serdecznie wspolczuje ... biedny.
    Pozdrawiam, czekam na nastepny i WENY! :*
    Zapraszam do siebie :) Dopiero zaczynam http://tozawsze.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję :3!
      Wszyscy współczują Maćkowi... No cóż :D
      Również pozdrawiam :*

      Usuń
  5. jest idealny! Na prawde, nie brakowalo mu niczego. Idus, co z toba?

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja Adelheidis,
    coś ty na boga moja zrobiła?!?!
    Rozdział czytałam w pociągu, kiedy po szkoleniu jadąc przez pół Polski nudziłam się niesamowicie!
    Po przeczytaniu raz jeszcze jestem nieco uspokojona, bo wtedy to uch bój się Boga, co ja bym tutaj napisała :D
    Po pierwsze:
    Hela i Kamil - no ja wiedziałam, wiedział, wiedziałam, że tak będzie! Kamil, tobie to jaj brakuje! Teraz wiesz, że żona cię kocha, tak? A jak była na drugim końcu świata, ty połamany, to kto ciebie wspierał? Niby chwalę jego zachowanie, że nie pozostawia Heli samą z dzieckiem, że poniesie odpowiedzialność, ale przepraszam bardzo rodzicom i Ewie zamierza powiedzieć, że będzie ojcem i to nie z żoną? Oj Kamyczku, Kamyczku, Kamyczki(??) ;>
    Ida i Maciek - serio?!?! Ech, och, uch i ech raz jeszcze. Komplikacje. Wszędzie komplikacje :| Wyczuwam, że Ida sama do końca nie jest pewna czy aby na pewno kocha Kota i trochę mi go szkoda.
    Dawid - cichy, smutny bohater. Nic tylko go przytulić <3
    Brakuje mi Kotbackiego ;( Bardzo mi brakuje i dopóki ta dwójka wie, że kochają jedną kobietę wiem, że nie prędko ujrzę, usłyszę duet ich boskich powiedzonek ;(
    Rozdział tak jak wszystkie napisały jest epicki, cudowny i nic tylko pogratulować!

    Weny ci życzę moja droga i pozdrawiam serdecznie!
    Ps. Nie wiem czy czytałaś rozdział 21 ale w najbliższym czasie zarzucę nowym rozdziałem!

    OdpowiedzUsuń
  7. No ba, że się podoba i to bardzo. Szkoda mi Heli :( Liczyłam, że będzie z Kamykiem...
    Dlaczego Ida przerwała pocałunek z Maćkiem ?

    Zapraszam do mnie na 11.
    http://tenis-skijumping-and-me.blog.pl/
    pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Brawo ! Świetnie piszesz :D
    Czekam na następny, zapraszam do mnie na - http://zoltomniepisza.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  10. szkoda, że Hela nie będzie z Kamilem. Liczę, że w następnym rozdziale Ida pogodzi się z Dawidem.

    zapraszam do mnie:
    http://myskijumpingstory.crazylife.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Zapraszam również do mnie :)
    http://thiswonderfulworld0.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytając ten rozdział tylko modliłam się, by nie był on ostatnim. Pech chciał, że niestety jest :c czekam na nowy i liczę, że prędko się pojawi!
    Co do opowiadania - strasznie mi się podoba zarówno treść, jak i sposób w jaki piszesz :)
    Ciężko mi też wybrać, czy jestem Team Maciek, czy Team Dawid. Na jej miejscu chciałabym ich dwóch :p
    I Kamil! Może i kocha Ewę, ale Hela nie jest mu obojętna, to widać! Jestem za Helenka :p

    Pisz szybko <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy